16 czerwca

Orzeźwienie z lodowca


2,7l wody dziennie w przypadku kobiet i nawet 3,7l w przypadku mężczyzn – tyle wody, zdaniem naukowców z Instytutu Medycyny w USA, potrzebuje nasz organizm. Około 2l powinniśmy wypić, resztę dostarczy organizmowi pożywienie. Trzeba o tym pamiętać zwłaszcza latem, kiedy w upałach tracimy jej znaczne ilości. Jeśli się odwodnimy – organizm traci możliwość prawidłowego funkcjonowania. W te upalne, czerwcowe dni, testowałam wodę z lodowca norweskiego – ganic.



Ganic swój początek ma na dalekiej północy. Południowa część Norwegii, otoczona lasami i fiordami, jest wyjątkowa. Pozbawione zanieczyszczeń, pokryte śniegiem i lodem tereny zaludnione są w bardzo niewielkim stopniu. Nie ma tam elektrowni ani przemysłu ciężkiego. Topniejąca woda z lodowca powoli przenika przez granitowe skały. W ten sposób naturalnie wzbogaca się o cenne minerały. Źródło, z którego pochodzi ganic nazywa się Snarttland. Daje wyjątkowo czystą wodę. Ze względu na trudność w jej pozyskaniu woda z lodowca norweskiego jest wyjątkowo rzadkim i cennym produktem. 



Zaskakujący jest już sam zapach ganic'a. Na pewno nie jest nuetralny, choć jest bardziej niż ulotny i trudny do zlokalizowania. Ganic platinium spring, czyli wersja naturalna wody z norweskiego lodowca pachnie... sama nie wiem. Słodko. Nieco przypomina trufle, ale bardziej jest to ulotna nuta, niż zapach. W każdym razie jest to wyjątkowo przyjemy zapach. Również smak tej wody różni się zasadniczo od każdej innej wody, jaką znam. Ta, mimo że nie zawiera kalorii ani cukru, jest dyskretnie słodka. Jej smak jest tak samo ulotny i delikatny, jak zapach. Muszę przyznać – ganic robi wrażenie. Ulotne i nieuchwytne. Zaskakujące. I właściwie trudno je opisać. Trzeba spróbować :)

ganic platinium spring:
wapń: 2,6mg;
sód: 1,3mg; 
chlorki 1,5mg; 
fluorki: 0,09mg; 
magnez: 0,4mg; 
potas: 0,5mg; 
siarczany: 2,9g.

Miętowy ganic to kolejne pozytywne zaskoczenie. Nie ma w nim nic z natrętnej "miętówki", nic z chemicznej gumy do żucia odświeżającej oddech. Miętowy ganic nie jest jak lody miętowe, nie jest jak sztuczne miętowe herbatki. Miętowy ganic jest jak mięta z mojego ogródka. Delikatny i orzeźwiający. Uwodzicielski, bezcukrowy i niechemiczny.  


Smakowe wersje ganic to woda dla tych wszystkich, którzy wolą wody aromatyzowane, a nie chcą razem z nimi wypijać tony cukru i chemicznych dodatków smakowo-zapachowych. Ganic aromatyzowana jest naturalnymi olejkami z owoców i ziół, tłoczonymi przez norweską manufakturę tradycyjnymi metodami. Woda ta nie zawiera, nawet w smakowych wersjach, cukrów, słodzików, sztucznych barwników ani konserwantów. Może być spożywana przez niemowlęta i diabetyków.


Dla mnie ganic to prawdziwe odkrycie. Bo niby jak mogłam przypuszczać, że znajdę naturalną wodę o truflowym zapachu i słodkim, ulotnym aromacie? Ale chyba najlepiej jest tej wody spróbować. W końcu ten delikatny, ulotny aromat równie trudno opisać, jak uwierzyć, że istnieje, czytając ten tekst.

Na koniec – ciekawostka. Wodę ganic piją celebryci. Na świecie jest ona modna i wypada się z nią pokazywać na plaży, w siłowni czy na rowerze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 benatural.pl